Ambiwalencja. We wszystkich
najważniejszych doświadczeniach człowieka możemy ją odczuć.
Dlaczego z seksem miałoby być inaczej.
Naprzemienne oscylowanie podniecenia
pomiędzy fascynacją i strachem. Przyciąganie i odpychanie, jak
falowanie oceanu...
...
Roman Königshofer |
Wróciłam do domku na
plaży.
Był taki pusty.
Zdarza Wam się czasem to uczucie po
orgazmie?
To nie jest złe uczucie. Czasem
specjalnie uciekam z ramion partnera, by dać mu wybrzmieć.
Na chwilę byliśmy z kimś blisko, ale
jesteśmy stworzeni do samotności.
Ta samotność towarzyszy nam nawet,
gdy jesteśmy w szczęśliwym związku, gdy niczego nam nam pozór
nie potrzeba. Musi być. Do czasu gdy jesteśmy ludźmi, gdy jeszcze
żyjemy, samotność towarzyszy nam zawsze. Aż do momentu, w którym
jej miejsce zajmuje śmierć.
Było gorąco. Moje ciało było
rozgrzane. Zmyłam z siebie słoną wodę i położyłam się spać
owinięta mokrym ręcznikiem.
Przez całą noc słyszałam tętent
koni. Jak jakiś zew natury w moim ciele, jak budzące się uczucie.
Śniły mi się ciała. Ocierały się
o moją twarz penisami, brałam je do ust, chciałam czuć je w
sobie. Męskość sama w sobie, o tysiącu członków i żadnej
twarzy.
Nie było nawet dłoni, która
dotykałaby mojego ciała.
Ale nie przeszkadzało mi to.
Moim ciałem owładnął jakiś dziki
zwierz, natura sama w sobie, chęć prokreacji dla samej prokreacji,
dla zaspokojenia.
Obudziłam się zlana potem.
Ręcznik leżał gdzieś na podłodze.
Było wcześnie rano.
Dopiero miało zacząć świtać.
Zrobiłam sobie kubek czarnej kawy.
Nie chciałam już więcej zasypiać.
Bałam się tego dzikiego zwierza we mnie, który budził się, gdy
ja zamykałam oczy.
Początek dnia to chwila najbardziej
energetyczny moment doby.
Na kilka godzin znowu zwycięża dzień
nad nocą.
Świadomość nad świadomością.
Myślenie nad zmysłami.
Można spokojnie otworzyć się na
świat.
Mój umysł powoli odzyskiwał
panowanie nad światem.
Na horyzoncie pojawił się znowu
jeździec na białym rumaku. Tym razem podjechał bliżej. Piłam
spokojnie herbatę, nie podnosząc wzroku.
Gdy usłyszałam już całkiem blisko
znajomy tętent kopyt podniosłam głowę i zobaczyłam, że jeźdźcem
jest kobieta, która uśmiecha się do mnie przyjaźnie.
Co za ulga! - pomyślałam sama do
siebie, i całkiem odważnie pogłaskałam wewnętrznego zwierza za
uchem. Mruknął tylko przez sen.
Komentarze
Prześlij komentarz